Zaczynamy druga połowę dekalogu. Dziś przykazanie, które notorycznie jest łamane przez większość kierujących na polskich drogach. Niech pierwszy rzuci kamień ten, kto nigdy go nie złamał. Chociaż raz. Z bólem serca muszę przyznać, że i ja nie jestem tutaj bez winy, chociaż od lat pracuję nad tym bardzo intensywnie.

To bardzo częste zjawisko na naszych drogach ma niestety odzwierciedlenie w policyjnych statystykach. Zgodnie z tym dokumentem (na chwilę pisania artykułu nie został jeszcze opublikowany raport za 2020 rok) w 2019 roku z powodu „Niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami” doszło do 2216 wypadków co stanowi aż 8,4% wszystkich zdarzeń. Była to czwarta w kolejności główna przyczyna wypadków w Polsce. Co więcej, z tej przyczyny zginęło 71 osób a rannych zostało 2793 osób.

Jeżeli przyjrzymy się motocyklistom biorącym udział w zdarzeniach drogowych, to powinniśmy spuścić głowy i mocno bić się w pierś. Spośród tych 2216 wypadków, 114 spowodowaliśmy my. Użytkownicy jednośladów. I można by się zżymać, że to zaledwie trochę ponad 5%. Jednak w wyniku naszych błędów śmierć poniosło aż 6 osób a rannych zostało 119 osób. I pewnie nadal będą osoby twierdzące, że to nic takiego, że to odsetek itd. Jednak faktem jest, że w przypadku motocyklistów „Niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami” awansowało na trzecią główną przyczynę wypadków drogowych.

A dlaczego tak się dzieje? Przecież artykuł 19 punt 2 podpunkt 3 Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym wyraźnie mówi, że kierujący pojazdem jest obowiązany: „utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia wrazie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu.

W mojej opinii, zbyt często na motocyklu w ruchu drogowym jeździmy ofensywnie. Opóźniamy hamowanie, gwałtownie przyspieszamy, cały czas chcemy wyprzedzać. Do tego pozycja na motocyklu, na którym często siedzimy wyżej niż w zwykłej osobówce pozwala nam patrzeć ponad dachami pojazdów, co daje nam złudne poczucie kontrolowania sytuacji. Zapominamy o zachowaniu bezpiecznego odstępu.

No a jak jest z tym bezpiecznym odstępem. Ile on wynosi? Tutaj są różne teorie. Jedna z najpopularniejszych głosi że powinna to być połowa prędkości, czyli przy prędkości 50 km/h powinniśmy zachować 25 m odległości, przy 70 km/h – 35 m a przy 100 km/h – 50 metrów. Itd.

Ten sposób ustalania odległości został wykorzystany w nowelizacji przepisów drogowych, które wejdą niedługo w życie.

Niestety ten sposób ma wiele wad. Po pierwsze, nie uwzględnia wielu czynników, np. tego, że statystycznie motocykl potrzebuje ok 30% więcej miejsca na bezpieczne zatrzymanie się od samochodu (zwłaszcza jeśli nie ma ABS). Po drugie nie uwzględnia nieustannego rozwoju układów hamulcowych czy opon wpływających na skracanie drogi hamowania pojazdów itd. itd. itd. Po trzecie, jak ustalić ile to jest 25 metrów? Osobiście nigdy nie potrafiłem określać odległości „na oko” i to na postoju a co dopiero w ruchu.

Dlatego jest druga metoda. Metoda polecana przez instruktorów techniki jazdy. Metoda którą stosuję i również polecam.

Na filmie co prawda mowa jest o dwóch sekundach, jednak obecnie zaleca się stosowania 3 sekundowego odstępu. Właśnie ze względu na ewolucję układów hamulcowych i natężenia ruchu. Dla tych, którzy nie mówią w języku Shakespeare’a już tłumaczę: Jadąc za pojazdem wybieramy jakiś punkt orientacyjny: znak, wiadukt, drzewo itp., i w momencie gdy ten pojazd mija ten obiekt zaczynamy liczyć 3 sekundy. Jeżeli minęliśmy ten obiekt przed upływem 3 sekund to znaczy, że jesteśmy za blisko. Prawda, że proste?

Wróćmy teraz do matematyki. W jednym z poprzednich artykułów prowadziliśmy obliczenia:

  • 50 km/h = 50*1000m/60*60s = 50000m/3600s ≈ 13,9m/1 s
  • 70 km/h = 70*1000m/60*60s = 70000m/3600s ≈ 19,4m/1s

Czyli, zachowując odstęp 3 sekund przy prędkości 50 km/h będziemy oddaleni o ok 41,7 metrów od poprzedzającego pojazdu. Jeżeli czytaliście dokładnie artykuł o trzecim przykazaniu to powinniście wiedzieć, że daje nam to ok 5 metrów zapasu gdyby pojazd przed nami zatrzymał się nagle w miejscu. Statystycznie.

Oczywistym jest, że w niektórych sytuacjach i te 3 sekundy to może być za mało, jednak nie wzięły się one z sufitu a co ważniejsze dają więcej miejsca na bezpieczeństwo niż pierwsza wspomniana przeze mnie metoda. Jest to nawet więcej niż wspomniane statystycznie 30% dłuższe hamowanie motocykla. A bezpieczeństwa nigdy dość.

I gdybym pisał ten artykuł dla kierowców samochodów, w zasadzie tutaj mógłbym go skończyć. Jednak w przypadku motocyklistów, jest jeszcze jedna kwestia. I teraz z ręką na sercu, po przeczytaniu akapitów poniżej, przyznajcie na głos: Kto z Was pomyślał o tej kwestii jadąc na motocyklu? Komu z Was instruktor na kursie powiedział o tym problemie?

Zazwyczaj na zderzaku jedziemy za samochodami. Osobowymi, dostawczymi, ciężarowymi czy też autobusami. Wszystkie te pojazdy mają jedną wspólną cechę. Są to pojazdy wielośladowe!!! A to oznacza, że wszelkie dziury, plamy oleju czy śmieci na drodze mogą brać między koła!!!! Jadąc motocyklem „na zderzaku” takiego pojazdu nie zdążymy tej przeszkody zauważyć, a nawet jeśli zdążymy zauważyć to i tak będzie już „po ptokach” bo nie uda nam się zmienić toru jazdy.

Jazda zbyt blisko innego pojazdu stwarza dla motocyklistów zagrożenie nie tylko w przypadku gwałtownego hamowania poprzedzającego pojazdu. Stwarza dla nas realne zagrożenie ze względu na stan naszych dróg, którego nie zdążymy zauważyć.

Na koniec kilka rad związanych z odległością, ale nie w czasie jazdy a w czasie zatrzymania w ruchu drogowym. I tej problem często występuje już podczas szkolenia. Walczę z nim u każdego kursanta od samego początku. Zwróćcie uwagę czy i Wy go nie popełniacie.

Zatrzymywanie się w korku tuż za pojazdem przed nami. Nie zawsze wszak udaje nam się ominąć korek, nie zawsze uda się przejechać między pojazdami. Czasem nie ma jak, czasem nie ma gdzie, a czasem mamy zbyt szerokie kufry, żeby się przeciskać na pole position.

Wtedy zdarza nam się zatrzymać tuż za pojazdem przed nami. Z różnych, w tym przypadku nie istotnych powodów. Jednak czym takie zatrzymanie nam grozi?

Po pierwsze tym co bardziej prawdopodobne, pojazd przed nami nagle zacznie się staczać lub cofać. Nie mając odstępu narażamy się na kolizję i wywrotkę. Nie zdążymy nawet zatrąbić czy zeskoczyć z maszyny. Niby dla nas zagrożenie nie duże, jednak motocykla szkoda, a jakieś zwichnięcie czy złamanie również może się zdarzyć.

Po drugie:

Coś trzeba tłumaczyć? Gdyby kierowca stanął zbyt blisko pojazdu przed nim, nie miałby miejsca na jego ominięcie i ucieczkę. Potraficie sobie wyobrazić konsekwencje dla motocyklisty?

Zatrzymując się w korku, stawajcie zawsze tak, żeby:

  1. Widzieć w lusterku pojazdu poprzedzającego jego kierowcę, wtedy jest szansa, że i on Was zobaczy gdy zacznie cofać. I jednak w czasie cofania rzadziej patrzy się w lusterko środkowe w samochodzie, dlatego starajcie się stawać będąc widocznym w lusterku bocznym
  2. Mieć miejsce do ucieczki. Czy to zeskakując z maszyny gdy pojazd przed Wami ucieka czy w też do przodu gdy za Wami zaczyna się robić nieciekawie.

Chyba dość szczegółowo opisałem problem nie zachowania odległości. Na dziś kończymy. Jak widzicie, już po raz kolejny wychodzi na to, że wszystkie przykazania to system naczyń połączonych. Myślenie, rozglądanie się, koncentracja, bezpieczeństwo.

Do zobaczenia za tydzień.

LwG

Grzegorz Urso Branco Fita

5/5 - (2 {opini})