Być może niektórzy z Was mają już dość czytania o tych nieszczęsnych błędach. W końcu ile można? Jednak wydaje mi się, że żeby zamknąć ten temat definitywnie i nie zostawić żadnych niedomówień winny Wam jestem podsumowanie tego rozdziału naszego poradnika. Obiecuję że o tych błędach więcej już pisał nie będę. No chyba że… 😉

Sądzę, że warto podsumować temat, tak żeby każdy zrozumiał dlaczego tyle czasu im poświęcam. W sumie wliczając w to tekst o stresie i mechanizmie 3F to już będzie 5 tygodni.

Zacznijmy może od tego, dlaczego nazywam je błędami kardynalnymi. Sądzę, że jeśli ktoś zadałby sobie trud szukania więcej informacji o tych błędach pod tą nazwą, to nic by nie znalazł. Nie dlatego, że nikt o nich nigdzie nie wspomina, po prostu nazwa jest moja własna i autorska, ponieważ w mojej ocenie oddaje bardzo dokładnie to czym te trzy błędy są.

DLACZEGO NAZWAŁEM JE BŁĘDAMI KARDYNALNYMI?

Po pierwsze dlatego, że są one fundamentalne, leżą u podstaw każdej złej jazdy motocyklem. Od nich zaczyna się całe zło, które dzieje się potem z motocyklem i z motocyklistą.

Po drugie dlatego, że popełnia je KAŻDY. Jedni szybciej z nich wychodzą, inni popełniają je do końca życia. Zwłaszcza Ci drudzy bardzo szybko uczą się, a potem próbują przekonać innych, że jazda motocyklem jest trudna, stresująca i baaardzo niebezpieczna. Dlaczego te błędy popełnia każdy opiszę za chwilkę, jednak jestem przekonany na 100%, że moja teoria jest słuszna. Niech pierwszy odezwie się w komentarzu ten, kto siadając pierwszy raz na motocykl nie czuł spiętych rąk, nie stwierdził, że motocykl nie skręca, albo patrzył na linie kręcąc ósemki na placu.

Po trzecie dlatego, że są śmiertelnie niebezpieczne. W sytuacjach awaryjnych, pierwsze skrzypce odgrywa panika i odruchy, a w poprzednich wpisach próbowałem Wam przekazać, do jakich niebezpiecznych sytuacji te błędy mogą prowadzić.

CZY TO OZNACZA, ŻE NIE MA INNYCH BŁĘDÓW W CZASIE JAZDY MOTOCYKLEM?

Nie. Oznacza to tylko tyle, że w sytuacji zagrożenia osoba nieświadoma, choćby nie wiem jak dobrze jeździła i tak je popełni. Oczywiście istnieje cały szereg innych błędów, np.: zły dosiad, złe operowanie klamką hamulca, zła zmiana biegów, itd. itd. itd. Każdy z tych błędów będzie nasilał działanie mechanizmu 3F i błędów kardynalnych jeśli się ich szybko nie wyeliminuje.

DLACZEGO KAŻDY JE POPEŁNIA?

Dlatego, że jak już wspominałem, jazda motocyklem jest, z punktu widzenia ewolucji, nielogiczna. Wszystkie te trzy rzeczy, o których do tej pory pisałem są logicznym zachowaniem naszego organizmu na występujące zagrożenie. Są zwykłym odruchem, nad którym się nie zastanawiamy. Nasz mózg podświadomie dąży do zapewnienia nam bezpieczeństwa. Przecież  skoro pojawia się niebezpieczeństwo, to logicznym jest, że należy mu przeciwdziałać w zakodowany w nas sposób, który działał przez tysiące lat. Nikt nie rodzi się z umiejętnością jazdy motocyklem, dlatego te błędy pojawiają się wraz ze stresem już na pierwszych zajęciach praktycznych, ponieważ są następstwem zadziałania, jak mawiają psychologowie, skryptu poznawczego.

I albo się ich szybko pozbędziemy, albo będą nam przeszkadzać bardzo długo w czasie jazdy.

Natomiast skoro jazda motocyklem jest nielogiczna, to nasze zachowanie również powinno być nielogiczne, w tym wypadku powinniśmy działać przeciwko naszym odruchom. A w zasadzie, tak po prawdzie wyrobić sobie nowe odruchy. Owszem jest to trudne, ponieważ nawyki, zwłaszcza złe, bardzo ciężko wykorzenić. Tym bardziej, że w innych sytuacjach akurat właśnie te odruchy nam będą potrzebne. Musimy nauczyć nasz mózg różnych scenariuszy zachowań w zależności od sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy.

Ponadto, z przykrością muszę o tym powiedzieć, wiele szkół i wielu instruktorów bagatelizuje problem. Być może z lenistwa, być może z niewiedzy, a może z jeszcze jakiegoś innego powodu. Najczęściej temat tych błędów poruszany jest podczas szkolenia na zasadzie: „nie hamuj w zakręcie bo się przewrócisz!”, „nie patrz na linie!”, „rozluźnijżesz się, co żeś taka spięta?”. I uważają temat za zamknięty. Nie pojawia się wytłumaczenie, co kursant robi źle, dlaczego, jaki to ma wpływ na jazdę. Nie ma pokazania, jak to zmienić i jak to wpłynie na bezpieczeństwo jazdy motocyklem, ale też łatwość wykonywania zadań podczas egzaminu.

I właśnie wtedy te błędy się utrwalają i pozostają z taką osobą do końca życia.

A przecież to są absolutne podstawy, tak samo jak budowa motocykla czy omówienie świateł w pojeździe. Dzięki tej wiedzy kursant czuje się pewniej, bezpieczniej. Wie, jak sobie poradzić ze stresem podczas egzaminu.

Wróćcie pamięcią do Waszego kursu i z ręką na sercu przyznajcie, czy Wasz instruktor wspomniał Wam o tych błędach? A czy jak już wspomniał, to czy je dokładnie wyjaśnił? Nie musicie pisać, ja znam odpowiedź…

JAK SIĘ NAUCZYĆ NIE POPEŁNIAĆ BŁĘDÓW KARDYNALNYCH? ILE POTRZEBA CZASU?

O ile na pierwsze pytanie odpowiedź wydaje się prosta, o tyle drugie sprawia większy kłopot.

Jak się oduczyć odruchów? Ćwiczyć. Jeździć. Powtarzać. Tutaj nie ma niczego odkrywczego. Nie znajdziecie żadnego schematu działania, nie znajdziecie kursów SITA, które w magiczny sposób przez noc wtłoczą Wam wiedzę i umiejętności, niczym w Neo w Matrixie. Wykorzeniane złych nawyków trzeba zawsze rozpocząć od uświadomienia sobie ich istnienia. Ale ten krok, sądzę że olbrzymi, już zrobiliście, zapoznając się z wcześniejszymi artykułami. Teraz pozostaje tylko kręcenie kilometrów i zwracanie uwagi na to, gdzie patrzymy, czy zauważamy zagrożenie, jak się przygotowujemy do hamowania, czy zwracamy uwagę na to ,co mówi do nas motocykl, ale także, co mówi nasz organizm.

Poza tym na początek warto jeździć wolniej, bo spokojnie można stwierdzić, że prawdopodobieństwo wystąpienia błędów kardynalnych oraz ich siła są wprost proporcjonalne do prędkości poruszania się. Nikt nie przestrzela zakrętu przy małej prędkości. Natomiast im większa prędkość tym większy stres, mniej czasu na reakcje itd. Itd. Warto też zakupić mniejszą maszynę. Taką nad którą łatwiej nam na początku zapanować, ale też taką która bardziej wybacza błędy.

A ile potrzeba czasu? Bardziej adekwatne będzie pytanie o liczbę przejechanych kilometrów. Wszak doświadczenie zbieramy wraz z ilością przebytych dróg, a nie z czasem kiedy nasze prawko leżało na półce. Sama teoria nigdy nie wystarczy. Z drugiej strony jedni załapią to szybciej, inni trochę później. Nigdy natomiast nie warto ani zbyt szybko się poddać, ani co chyba gorsze popaść w przedwczesną euforię, że wszystko się umie. POKORA! To jest słowo klucz do bezpiecznego zestarzenia się i pokonania milionów kilometrów. Ćwiczyć trzeba zawsze, gdy tylko jest taka możliwość. I dużo jeździć, jak już wspomniałem. Im więcej km pokonacie, tym lepiej poznacie własną maszynę, lepiej poznacie jej zachowanie w różnych warunkach atmosferycznych, na różnej nawierzchni itd. Itd. Dzięki temu prawdopodobieństwo wystąpienia błędów kardynalnych drastycznie spadnie.

DLACZEGO ZAWSZE PISZĘ O NICH W LICZBIE MNOGIEJ?

Ponieważ, praktycznie zawsze atakują nas podstępnie wszystkie trzy równocześnie. Zgodnie z mechanizmem 3F. Dlatego jeśli na drodze nie zauważyliśmy zagrożenia, to najczęściej kończy się to wciśnięciem klamki hamulca do oporu z jednoczesnym zaparciem się kamiennymi rękami o kierownicę. Combo. Hattrick czy jak tam chcecie to nazwać. Nie spodziewajcie się, że dziś będziecie tylko źle patrzeć, natomiast jutro tylko źle hamować. Wszystko albo nic i trzeba mieć tego świadomość, ponieważ one wzajemnie ze stresem napędzają się i pogarszają sytuację.

Teraz skoro już znacie czyhające na Was zagrożenie, piłeczka jest po Waszej stronie! Zróbcie z tym coś, aby jazda jednośladami zawsze była przyjemnością i sprawiała kooooopę radości!

LwG

Grzegorz Urso Branco Fita

5/5 - (1 {opini})